
(Nie) Doróbka
Według najnowszych Wysokich Obcasów, ponad milion ludzi w Polsce “dorabia”. Dla mnie, kiedy to usłyszałem było to podwójnie szokujące i to kompletnie dwubiegunowo. Najpierw pomyślałem, wow, aż milion ludzi, ależ mamy przedsiębiorczy naród. Chce nam się, a może nie mamy kaski, a może robota nas wnerwia. Ale za chwile pomyślałem, że milion to wcale nie tak dużo. To raptem minimalny wycinek wszystkich pracujących w naszym kraju. A i w tym milionie, zapewne przytłaczająca większość “dorabia” tylko dlatego, że chce związać koniec z końcem, nie wyrabia do pierwszego. Nie znam dokładnych badań, ale podejrzewam, że znakomita większość właśnie tym się kieruje, sytuacja ekonomiczna zmusza do “chałturzenia”. Czyli pozostaje pewnie jakieś paredziesiąt tysięcy ludzi, którzy mają prawdziwą pasję i cojones, aby owa pasja stała się dodatkowym źródłem dochodu. Tylko znikomy promil naszego społeczeństwa zadał sobie tyle trudu aby po pierwsze mieć pasję, zdobyć wiedzę w dodatkowej dziedzinie, poza swoją “day job”, a po drugie zamienić tą pasję na dobra doczesne, spieniężyć swoje dodatkowe umiejętności. No właśnie, czy branie pieniędzy za to, że “coś tam się pstryka” to obciach, konieczność, rozdmuchane ego, czy po prostu szacunek do swoich umiejętności?
Mateusz od paru lat pracuje poza Polską, w międzynarodowej korporacji. Codziennie w garniturze i pod krawatem spędza parenaście godzin za biurkiem. Wieczorami i w weekendy zajmuje się fotografią modową i portretową. Robi także zdjęcia na ślubach, co skutecznie zapycha mu Soboty i Niedziele. A do tego przecież ma żonę, dziecko.
“Ogolnie jesli miałbym zagłębiać jakieś tematy czytania forów, książek o fotografii, czy oglądania tutkow na necie to zupełnie na to nie ma czasu wiec chyba czesto trzeba dokonywac wyborow w stylu : podjąć sie kolejnej sesji czy odpuscic sobie i przeznaczyć czas na odrabianie zaległości czy rozwijanie warsztatu.”
Zresztą przykład Mateusza nie jest odosobniony, znam wielu fotografów, którzy po skończonej pracy siadają na długie nocne godziny przed Photoshopem, bo przecież zaległości z sesji narastają, a te ostatnie 2 ślubniaki same się nie obrobią. Każdy fotograf pasjonat z którym rozmawiam, mówi, iż mimo, że sporo spraw na tym cierpi i wymaga to wielkiego poświęcenia i koordynacji, to jednak warto dalej ciągnąc fotografię. Dlaczego? Przede wszystkim dlatego, że bez niej nie mogli by pewnie żyć. To pasja, sposób wyrażania siebie, postrzegania świata. Coś co redukuje momentalnie zmęczenie, nawet po wielogodzinnym dniu w “pierwszej” pracy. Ja najlepiej znam to na swoim przykładzie. W tygodniu grzeczny pracownik korpo, pan od projektów, w weekendy ganiam po sesjach. Jasne, jest mi strasznie ciężko pogodzić te 2 światy, życie rodzinne (które niebawem dopiero się rozwinie z przyjściem na świat małego bobaska) i czas na sen. Jasne, chodzę permanentnie niewyspany i zmęczony. Jasne, muszę czasem błagać o urlop z dnia na dzień, bo akurat przytrafia się jakaś niebywała okazja na zrobienie zdjęcia. Nie wspomnę już, ile sesji musiałem odwołać i ilu ludzi z tego powodu mnie nie znosi, bo akurat miałem ważną prezentację w pracy, mój projekt właśnie przechodził Management Review, albo system, którego jestem Business Ownerem kompletnie się wysypał i musiałem przed parenaście godzin slęczeć przed firmowym laptopem zamiast pstrykać fajne fotki. Ale szczerze? Chyba wolę te wszystkie niedogodności, permanentny brak czasu, czy zmęczenie niż nudę, niemożność wypowiedzenia się w fotografii.


Skoro jest tak pięknie, to dlaczego nie jest tak pięknie?
A no właśnie, skoro fotografia to taka super pasja i chcemy się jej poświęcać, to dlaczego nie w 100%? Czemu nie rzucić wszystkiego w cholerę i zająć się tylko tym? Skoro zaliczyłem nas do tego promila dorabiających, którzy robią to z potrzeby serca a nie dodatkowej kasy? Skoro pieniądze to nie problem, to czemu nie zarabiać ich TYLKO w fotografii?? Spytałem o to parę osób wczoraj. Marek opowiedział mniej więcej tak:
“Mi dorabianie nie wychodzi, wszyscy chcą za darmo, a jak się nie da to ukradną, ale faktycznie czasu i kasy trzeba ogrom poświęcić”
Hm, czyżby kasa była jednak problemem? Czy raczej pewien szacunek do pracy fotografa? Zwłaszcza takiego, który “dorabia”? Bo skoro ma już “porządną”, główną pracę, jest księgowym, albo managerem, to przecież pstrykanie to takie hobby, owszem drogie, ale nadal hobby, a nie praca, right? Czy np obciachem jest podanie cennika znajomemu z pracy, który akurat ma komunię siostrzenicy? Przecież znacie się od lat, pijecie kawe w tej samej kuchni, jecie lunch w tej samej kantynie. Może ten znajomy to nawet wasz szef, co jeszcze bardziej komplikuje sprawy. Podać cennik? Czy zrobić za 5, 10% tego co ta praca jest faktycznie warta, ze względu na znajomość?

Wśród osób które zapytałem o zdanie w tym temacie, przeważa opinia, iż obecnie nie ceni się niestety pracy i umiejętności fotografa. A fotograf posiadł przecież pewne umiejętności, będące w teorii ekonomii dobrem rzadkim, więc za ich udostępnienie należy się wynagrodzenie. Maciek w rozmowie porównał tą sytuację z pracą piekarza – nikt przecież nie prosi go o darmowe bułki, nawet jeśli naprawdę kocha to co robi.
Mariusz z kolei zauważył: “Ja fotografię traktuję jako dodatkowe źródło zarobku przy rozwijaniu pasji i nowych perspektyw na życie. Co do robienia zdjęć dla znajomych to wyznaję dwie zasady dla różnych fotografów: 1. Jeżeli jesteś już rozpoznawalnym fotografem i robisz świetne zdjęcia to opcja zawsze za kasę. 2. Jeżeli zaczynasz przygodę z fotografią to za bonifikatę pieniężną choć z czasem jak w moim przypadku zamieniam swoją usługę na opcję przysługę (FFP – favour for prinf) :) > np. ostatnio była to opcja > zdjęcia <za> wynajcie mi za darmo restauracji z obsługą czy to do zdjęć czy to na moją urodzinową imprezę.”
A przecież ciocia Zosia, która kupiła ostatnio tego wypasionego kompakta, zrobi tak samo piękne zdjęcia na komunii Kasi jak pan fotograf, z tym że nawet lepsze, gdyż cioci Zosi jako wynagrodzenie wystarczy to co zje podczas przycięcia. A to są koszty Panie….
Maciej: “Łatwo to przeliczyć, aparat ma swoja żywotność, ilość klapnięć lustra/ cena aparatu i wymiany migawki , to podstawowy koszt eksploatacji . Szkła się raczej nie psuja, ale zawsze… czas na zrobienie, czas na przejrzenie i obróbkę jakakolwiek… Przysługi kosztują, dlatego jak robię to tylko najbliższym :) znajomym odmawiam. To że ktoś sie chce uczyc i mu to robi frajde, przekłada sie na jakość zdjęć które oddaje. Wiadomo że każdy kiedyś zaczynał… więc nie potępiam, tylko w pewnym momencie dla dobra swojego i tego zawodu trzeba uświadamiać ludziom, że to nie pstryk i koniec. Zawsze bedzie mnóstwo pstrykaczy, ale ci prawdziwi fotografowie się obronia ;) ”
Założę się, że ilu fotografów pasjonatów, tyle opinii na ten temat. Jedni powiedzą, że bonifikaty na początek drogi to słuszna rzecz, inni, że należy fotografować albo za pełną stawkę, albo za darmo, dla funu. Jedni uważają, że to właśnie połączenie “porządnej” pracy z pasją fotografowania pozwala na optymalny rozwój. Bo właśnie przez to że ta druga to nie praca a pasja, doskonale uzupełnia tą “pierwszą”.
Dla mnie fotografia to tylko i wyłącznie pasja, odskocznia od codziennych obowiązków, a nie sposób na zarabianie pieniędzy. Zresztą znając realia rynku oraz moje wciąż skromne umiejętności trzeźwo oceniam szanse przejścia na “pro”, nawet w przyszłości. Ale frajdy robienia zdjęć dla przyjemności chyba nikt mi nie odbierze!
A Wy co sądzicie o takim połączeniu? Czy udaje się Wam pogodzić pracę i pasję? Liczę na Wasze komentarze!

Kosmos
W tym tygodniu, wyrywając się na chwilę z pracy, miałem okazję sfotografować w klubie BASE w Krakowie świetną kolekcję ubrań projektantki Reni. To bardzo niecodzienne stroje, szalenie oryginalne, więc wymagały ode mnie także niesztampowego podejścia do zdjęć. Bo przecież “kosmiczna” kolekcja Reni domagała się wręcz kosmicznych kadrów, kolorów, ruchu. Postanowiłem zapomnieć więc o wszystkim tym, co wpajają nasze rodzime fora internetowe, tłukąc frazesy na temat cięcia kończyn, ostrości, mocnych punktów, złotego podziału itd, i spróbować przekazać nastrój osobliwości kolekcji. Zdjęcia robiliśmy w Base w Krakowie, prawie w całkowitych ciemnościach, więc operować musiałem głownie lampkami małymi i dużymi. Zresztą to już moja kolejna sesja w Base, który ma całkiem przyjemny i futurystyczny wystrój, dobrze pasujący do tej kolekcji. W zdjęciach poruszonych powyżej, pobawiłem się trochę z prawie nieistniejącym światłem zastanym, które ograniczało się praktycznie do kolorowych diod przy podłodze i suficie i oddać ducha kolekcji poprzez zabawę ruchem na długich czasach.
Zatem przy stosunkowo niskim iso, rozkręciłem czas do około 1/5 sekundy. Główne źródło światła to beauty dish z gridem, który bardzo punktowo oświetlał tylko pewne fragmenty kadru, jednocześnie zamrażając modelkę ma zdjęciu. Nie świeciłem jednak zbyt mocno głównym światłem, gdyż wcale a wcale nie zależało mi na całkowitym zamrożeniu postaci. W kadrze zagrały mi fajnie łuki sklepień w owym klubie, które jednak bez oświetlenia były jak szaranagajama Białoszewskiego. Zatem błysnąłem w ich czeluści z małych lampek z niebieskim i czerwonym filtrem kolorowym. Reszty dokonały owe diody oświetleniowe, które jakże pięknie poruszyły mi całym kadrem. No i oczywiście przy tym czasie, robiłem mój ulubiony patent z obiektywem typu zoom. Nienawidzę zoomów, ale do zabawy z długimi czasami są wręcz idealne, kiedy uwalniam spust migawki na krótkim końcu zooma, a kończę ujęcie na długim, energicznie kręcąc regulacją ogniskowej. Dzięki temu wszelkie elementy oświetlone światłem zastanym, lub nie dostające wystarczającej porcji błysku “rozpływają” się dynamicznie w kadrze. Jest to nota bene genialny pomysł na kiepskie wesela, na których nikt się nie bawi na parkiecie. Nawet przy 3 osobach tańczących i zastosowaniu tej techniki, oglądający zdjęcia będą pod wrażeniem dynamicznej i hucznej imprezy :) :)
Na koniec podzielę się jeszcze jednym patentem, który udał mi się totalnie przypadkiem :) !! Kiedy popatrzycie sobie na pierwsze zdjęcie w tym poście zauważycie, że mimo iż zastosowane było dość szerokie i miękkie światło główne ( w tym przypadku okta 150 cm z gridem), to w cieniach widać … kolor niebieski. A teraz bez ściemy jak to się stało: zbierałem graty z jednego planu na drugi i zostawiłem sobie mojego Metza 48 z niebieskim żelkiem włączonego, mniej więcej w osi aparatu i okty. Metz był na jakiejś minimalnej mocy, więc nie wpływał kompletnie na główne źródło światła i jego kolor. Jednak w cieniach zaznaczył swoją obecność. Kompletnie nie potrafię wyjaśnić tego fenomenu, jeśli macie jakiś pomysł to piszcie :) Jednak zagrało mi to na tyle fajnie, że postanowiłem zostawić to bez korekcji, ba, spróbuje tego samego patentu na następnej sesji!

Za pomoc w przygotowaniu tego wpisu podziękowania dla: Kamila,Marka, Wojtka, Maćka, Mateusza, Marcina, Pawła, Mariusza i Przemka! Zapraszam także do dyskusji pod postem!
napisał Lukasz
25 komentarze
Lukasz - No taki jakis wyszedl, nic nie krecone ;)
niekonwencjonalne.com - ale dziwny bokeh. Taki jakby poszarpany.
psix hmmm
Marek - Wielkie gratulacje. To cudowny, choć ciężki etap życia.
Waldek - *** Gratulacje ***
Artur Mroszczyk - wszystkiego dobrego Łukasza, to co robisz mnie inspiruje;-)
..a z maluszkiem eksperymentuje od paru m-cy bo też zostałem Ojcem i amatorsko fotce..pozdrówki dla całej szczęśliwej rodzinki!
Daniel - Lukaszu moje gratulacje
Krzysztof - No wielkie gratulacje:). Piękne maleństwo.
Piotr Szmidt - Nooooo Lukaszu, moje gratulacje. Duzo szczescia i pociechy. Przed toba wlasnie otworzyl sie nowy etap zycia. Wszystkieog najlepszego dla ciebie i Julci :)
Lukasz - PS: Juz jest, pojawila sie dzis nasza kochana o 10:05!!! [img]http://www.lukaszpiech.pl/wp-content/uploads/2011/09/1_N8G9927.jpg[/img]
Lukasz - Dzieki :)
Piotr Szmidt - Łukaszu gratuluje i zycze jak najszybszego ujrzenia Julki oraz mało nieprzespanych nocy :)
Krzysztof - To co najlepszego spotkało mnie w życiu to ojcostwo. Sam się bardzo wkrótce przekonasz.
Lukasz - Damian – Ilford HP5+ w Fomadonie LQN 10 min. Niestety skan fatalny jeszcze bo zanim dojde do ustawien to troche minie (mam hp g4050, straszny szit!). Co do sesji, musze to przemyslec co i jak chce zrobic, bo blyskac to moge tylko do 1/30 sekundy, ale mysle intensywnie :)
damian dzialoszynski - Gratulacje maluszka i filmu. Jaki film i jaki wywolywacz jesli mozna :). i kiedy sesja na filmie ?
pozdrawiam
damaian
Lukasz - Kuba – zalozylem juz 2 :) Nawet sam wywolalem wczoraj pierwsza rolke w domu :) Masz jakies backstage?
kuba z. - Widze ze zalozyles w koncu film ;p Cora bedzie modelka, zobaczysz ;)
MooseDlb - no my też czekamy, ino na Aniele…:D już niedługo..;)
Gosia - Aż zacytuję Marcina Bendkowskiego “Tylko zuchy mają dziewuchy” :) Dużo zdrowia i wypoczynku ;)
magart - Uroczy brzuszek uroczej mamy :)
Maciek - Trzymam kciuki! Dziewczyny są najlepsze! ;-)
Wypozyczalnia - ja tez sie uparlam na julke :-))
daje popalic !!!
Lukasz - ;)
Mateusz - Osz kurna Lukasz. Gratulacje i powodzenia!! :)
PS. Sliczne imie Julka. Dobry wybor.
Agata - O żesz! Jak będzie Julka to da wam popalić. Juli już takie są ;) Cudne, ale strasznie charakterne. Mówiąc z doświadczenia.
Paweł - Gratki, no i za pierwszy skan też ;)